03.07.2019
Dzień dobry. Pracuję w urzędzie, w którym od czasu do czasu muszę zapytać panią dyrektor o zdanie w sprawie. Zwykle wchodząc do gabinetu (drzwi są otwarte), mówię: czy mogę zadać jedno pytanie? Wówczas to pani dyrektor odpowiada: tak, już zadałaś. Widząc moje zdziwienie, dzisiaj znowu wyjaśnila, że skoro chciałam zadać jedno pytanie, to już je zadałam, a pytanie merytoryczne z którym przychodzę to drugie pytanie. Nieco nurtuje mnie zadowolenie pani dyrektor z tego żartu, choć może ma rację.
Opisywane przez Panią wątpliwości nie mieszczą się w zakresie poprawności językowej, którą się zajmujemy. Niemniej krótko odpowiadamy. Użycie frazy „Czy mogę zadać jedno pytanie” może wywoływać komunikacyjny problem w sytuacji, gdy odbiorca nie zrozumie intencji nadawcy albo tę intencję celowo pomija – przyjmując inną i traktując tę rozbieżność jako np. żart. Przytaczane pytanie zadaje Pani – jak sądzimy – z intencją grzecznościową, jako pewną formułę mającą zainicjować rozmowę z przełożoną, natomiast odbiorca odczytuje je dosłownie, przyjmując, iż właśnie to zadane przez Panią pytanie jest tym „jednym”. Radzimy sięgnąć po przyjęte, zdecydowanie bardziej fortunne, formuły inicjujące rozmowę w sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni, czy odbiorca może lub chce rozmawiać – takie, które jednocześnie określają faktyczny cel rozmowy, np. „Czy mogłabym zapytać o ważną kwestię?”, „Czy znalazłaby Pani teraz czas na krótką rozmowę?” lub ogólniejsze „Czy można?”.
Poradnia